Popołudniowa kawka z Kasią cz.248
Nieopublikowane(O diagnozie, którą dostała mama, o moim czuciu się, jak trędowata i o jej odchodzeniu bez możliwości bycia blisko... bo duch pandemii wciąż był z nami. A także o szczepionkach, które z wielkim prawdpopodobieństwem dobiły moją mamę, a już na pewno przyspieszyły rozwój choroby. I o tym, jak lekarze teraz pytają, kiedy przychodzi pacjent z czterdziestostopniową gorączką:
- Szczepił się pan?
- Tak.
- No to już pan wie, dlaczego pan od dwóch lat co chwilę choruje, podczas gdy kiedyś nie chorował pan prawie wcale.
Z jednej strony chciałabym kiedyś móc powiedzieć:
- A nie mówiłam.
Ale czy to kiedykowliek jest "na miejscu"?
Muzyczka do Kawki:
28 marca 2024r.
Popołudniowa kawka z Kasią cz.247
NieopublikowaneDziś odbyło się kolejne spotkanie mojego Kręgu Kobiecego, jak coraz częściej nas nazywam. Ponieważ niedawno obchodziłam urodziny, a za kilka dni rozpoczną się Święta Wielkanocne, tym razem nie przygotwałam żadnego tematu i żadnych materiałów do dyskusji. Tym razem, zarówno ja, jak i dziewczyny, byłyśmy nastawione na luźne rozmowy dookoła treści, które akurat nam się nawiną.
Było tego całkiem sporo. Nie tylko jedzonka, które ze sobą przyniosłam ja i one, ale przede wszystkim tematów, na które chciałyśmy i potrzebowałyśmy rozmawiać. Całe szczęście, że dziś dom kultury był zamykany godzinę później, niż zwykle. Dzięki temu zwiększyły się nasze szanse na osiągnięcie, czy też sfromułowanie konkluzji pod koniecz zajęć. Najlepiej takiej pasującej nam wszystkim, choć wcale niełatwej.
Jak mantrę powtarzamy, że możemy się zmienić tylko wtedy, jeśli czujemy taką potrzebę i chęć, kiedy podejmujemy samodzielnie wysiłek na drodze do porządanej zmiany. W przeciwnym razie jest to niemożliwe. Ponadto zrzucamy z siebie, z pełną świadomością, odpowiedzialność za dokonanie zmiany w kimkolwiek. Nie mamy na to wpływu. Uczymy się stale odpuszczać i skupiać na tym, co możemy i powinnyśmy robić.
Dlaczego zatem powróciły znowu tematy relacji rodzinnych, które teoretycznie mamy załatwione i przepracowane? Proste! Bo nadchodzą święta. I tutaj doszłam do wniosków, które postanowiłam odważnie sformułować: "Święta nie mają już dla mnie takiej mocy rażenia, jak dawniej.". Nie odczuwam wyrzutów sumienia na myśl, że nie będę na Triduum Paschalnym, ponieważ nie przekonuje mnie już to, co robią księża w trakcie tego nabożeństwa. Nie czuję tego, co czułam kiedyś, nie widzę potrzeby odtwarzania tego samego scenariusza. Ja raczej osadziłabym go na stałe jako tło do wielu innych, mocno dotyczących nas prawd. Dotyczących nas w życiu codziennym. Tak, abyśmy potrafili otwarcie rozmawiać.
Nasz Krąg spotyka się od kilku lat. Nie wszystkie biorą udział z spotkaniach regularnie, nie zawsze gada nam się tak, jakbyśmy chciały, ale nie ma warsztatów, po których nie czułybyśmy się wzmocnione. I potrafimy mówić i rozmawiać tak, jak wiele znajomych i przyjaciółek nieraz rozmawiać nie potrafi. Postawiłyśmy na szczerość w efekcie której nie boimy się mówić otwarcei, co myślimy i żadna nie próbuje nawet oceniać zachowania innych.
Kościół nadal wydaje mi się być taki oceniający i straszący, nie pozostawiający przestrzeni do współuczdziału, do współodczuwania. Zupełnie inaczej wyglądałoby każde nabożeństwo, czy liturgia gdyby oddano głos tym, dla których one są odprawiane. Oczywiście nie wszystkim naraz, ale po jednej/dwie osoby w tygodniu, na zadany temat lub tak po prostu, by dać się poznać innym, ale także powiedzieć coś ważnego, coś, co pozostanie z nami na dłużej, a może na zawsze.
Szczerość... jakie to trudne.
Muzyczka do Kawki:
27 marca 2024r.