
Pierwszego maja 2025 wyruszyliśmy w kierunku Przemyśla, ja i Tomek. Wieczorem mieliśmy tam zagrać koncert otwierający majówkowy cykl wydarzeń w najlepiej rozpoznawalnym i znanym pubie przy przemyskim rynku. Sama radość, ale także czas na rozwowy, na które czasem brakuje przestrzeni w codziennym zabieganiu. A także na wspomnienia, którym oddaliśmy się na chwilę podczas podróży.
Może to nie był dzień, w którym pękło niebo, ale z pewnością był jednym z tych, w których gubię się zupełnie w braku sympatii do świata i do samej siebie. Zaczęło się niewinnie. Ból menstruacyjny nie dał mi spać od szóstej rano, a kiedy puścił wreszcie, po mojej zdecydowanej interwencji, przespałam budzik i wstałam dużo później, niż zamierzałam. W efekcie musiałam zbierać się do wyjścia szybko i nerwowo, a potem biec na przystanek...
Patrzę w lustro i widzę zajebiście piękną kobietę, osobę, człowieka, a potem ktoś chwyta za telefon, za aparat i robi mi zdjęcie. Nijak nie potrafię się ustawić i wychodzę znowu „niepiękna”, „nijaka”, „nie ja” po prostu!
Święta Wielkanocne wczoraj i dziś. Co było inaczej, co wciąż wygląda tak samo, albo podobnie? Czego mi tym razem brakowało, a czego nie brakowało zupełnie? Chciałam napisać przed świętami, gdzieś w okolicach Wielkiego Piątku, jednak, mimo i wbrew wszystkiemu, przygotowania do "obchodów" trochę mnie wessały. Wessały i wypluły gdzieś w okolicach lanego poniedziałku, kiedy to mi się ulało, przelało tudzież:/
Urodziłam się podszyta powojennym lękiem. Słuchałam opowieści babcinych z czasów wojny, prababcia też wspominała co nieco, dziadek dużo rzadziej. Już jako dziecko miałam zaprogramowany strach przed tym, że ktoś wtargnie do mojego domu i przerwie bezprawnie nić życia, nić codzienności, jaką zechcę wieść. W wieku nastu lat, usłyszałam od przyjaciółki, żebym się nie bała, bo, jeśli faktycznie wojna się zacznie, to będziemy obie biegały z kałachami i nie damy się. Rozbawiła mnie tą wizją i przeraziła jeszcze bardziej. Trzy lata temu, moja mama umierała na śmiertelną chorobę, a ja zbierałam dary dla wojennych uchodźców i zamiast skupiać na uwagę na mamie, czerpać z naszych wspólnych, ostatnich tygodni i miesięcy, śledziłam newsy w Internecie. Budziłam się i zasypiałam bojąc się o życie swoich najbliższych i własne...