Pomyślałam, że jak napiszę tu kilka słów o tym... o nim... to to nie przepadnie tak, jak się zwykle dzieje w przypadku postów w mediach społecznościowych. Że będę mogła do tego tekstu wracać, czy też zapraszać moich czytelników (kurcze, jak to fajnie brzmi... w sumie to mogę już tak mówić, bo wiem, skądinąd, że są tacy, którzy wyłapują wszystkie moje teksty, dzielą się nimi i refleksją na ich temat... tak ogromnie mnie to cieszy, że aż strach;)) do zapoznania się z jego treścią.

Dziś moja Mama obchodziłaby siedemdziesiąte trzecie urodziny. Dziś pewnie byśmy ją odwiedzili, albo zadzwonili i umówili się na świętowanie w weekend. U rodziców, albo u nas. Po raz trzeci celebrujemy ten dzień bez niej. A w zasadzie, po raz pierwszy.

Jeden z moich planów spalił dziś na panewce. Czy powinnam się poddać, wycofać, czy też zaprzestać? Oczywiście, że nie. Fakt, że ktoś zdecydował tak, a nie inaczej, nie powinien wpływać na to, co zdecyduję ja sama. Nie powinien osłabiać mojej wiary w samą siebie i we własne możliwości.

Moja Babcia była mamą dwóch córek. Jedną z nich była moja mama - waleczna i dzielna, drugą Grażyna - moja niepełnosprawna ciocia. Babcia uważała, że musi nieść własny krzyż i powierzać życie swojej rodziny Bogu, dziękując za wszystko, co ma i godząc się z tym, co ją/ich spotkało. Mama chciała, aby moja Babcia oczekiwała i brała od życia więcej, a konkretnie, aby zawalczyła o Grażynę, o nią i o samą siebie. 

Dwa lata temu, w Dniu Matki 2022, podjęliśmy decyzję, że Mama musi jechać do szpitala, mimo że ona tak bardzo tego nie chciała… Chciała żebyśmy dali jej spokój, chciała już zasnąć..., ale my nie mogliśmy jej na to pozwolić. My jeszcze nie byliśmy gotowi.
Dwa lata temu, w Dzień Matki 2022, dzięki przetoczeniu krwi, "wskrzesiliśmy" moją Mamę, co pozwoliło nam przeprowadzić jeszcze kilka „prawdziwych” rozmów. Jeszcze, choć przez chwilę, choć w części, pobyć z nią - taką jaką była.
Bliżej końca nic już nie było takie, jak wcześniej... mam wrażenie, że nic wtedy nie było już prawdą, że prawda o niej rozmyła się w bólu i cierpieniu, które odebrało nam zdolność logicznego myślenia i szansę na „prawdziwe” pożegnanie.