Muzyczka do Kawki:

8 kwietnia 2024r.

 

Muzyczka do Kawki:

7 kwietnia 2024r.

Postanowiłam wrzucić post na fb. Taki z niebanalnymi życzeniami świątecznymi. Po swojemu. Spałam tej nocy zaledwie cztery i pół godziny, ponieważ, nim zwolnił się piekarnik, było już po północy, a ja obiecałam synowi szarlotkę, czyli jedyne ciasto "świąteczne", które jada z ogromnym apetytem i równie wielką chęcią. Wzięłam się za to przy asyście serialu i w spowolnieniu, którego potrzebowałam po czasie intensywnych, przedświątecznych i przydomowych, prac. Spałabym pięć i pół godziny, gdyby nie zmiana czasu, która okrasiła moją szarlotkę kilkoma niecenzuralnymi zwrotami, ale dziś nie o tym.

Jak to jest z tym malowaniem się kobiecym i nie tylko? Kiedyś nie robiłam tego zupełnie, potem rzęsy zarzucałam niebieskościami, nieco później wkroczyły czernie i pierwsze cienie do powiek. Koleżnka moje przyjaciółki na jednej imprezie wyskubała mi briwi, z czym zmagam się po dziś dzień, a potem pokazała, jak nakładać cienie tak bardziej "profesjonalnie", co do dziś stosuję.

Trudne były te moje wielkoczwartkowe i wielkopiątkowe rozważania. Dołączyła do nich frustracja spowodowana tym, ile jeszcze jest do zrobienia, a ja zwyczajnie nie wyrabiam. No i obiecywałam sobie, że nie będę tak szalała, "tylko z grubsza zetrę kurze, no i z mebli, tam na górze". To fragment mojego wierszyka, który stanowi część scenariusza przedstawienia przedświątecznego, wystawianego przez moje zespoły teatralne, rokrocznie, w grudniu. Do świąt wielkanocnych także pasuje, jak ulał.