Przemoc, w każdej formie, w każdej postaci, jest nie do przyjęcia. Przemoc zawsze jest dowodem i potwierdzeniem słabości charakteru, słabości tego, lub tej, która przemoc "czyni". Znam wiele przykładów przemocowego traktowania. Znam wiele konkretnych historii i wiele osób, których przemoc dotyka. Sama niejednokrotnie byłam jej ofiarą.
Wczoraj, mniej więcej koło piętnastej, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy we dwoje... dokładnie tak, jak napisałam w poprzedniej Kawce... na spotkanie chwilom, do których już zdążyłam zatęsknić. Dosłownie, jak tylko zatrzasnęłam za sobą drzwi, wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się. Już jedziemy, za dwie godziny będziemy na miejscu, a niedługo potem wejdziemy na scenę i zaśpiewamy, i zagramy dla tych, którzy przyjmną nas tam z otwartymi ramionami. Kocham takie miejsca, kocham taki czas, jest w tym jakaś magia.
Piękno to pojęcie względne? A może względne jest, co jest piękne, a co nie? Z pewnością coś może być piękne dla kogoś, będąc jednocześnie mniej pięknym, czy w ogóle, dla kogoś innego. Faktem jest także to, jak bardzo poczucie bycia "niepięknym" wdrukowuje się w naszą świadomość, choćbyśmy byli piękni, jak nie wiem co. Bo, czyż istnieje uniwersalna definicja piękna? Czy też każdy definiuje je na swój sposób?
Ech... jak ja lubię wsiąść do samochodu, czy do pociągu, z Tomkiem i pojechać na kilka, kilkanaście, czy nieco więcej godzin gdzieś, gdzie będziemy mieli więcej czasu dla siebie, a także na rozmowy ze sobą i z napotkanymi osóbkami oraz oddawanie się naszej muzycznej pasji bez granic. Dzieci się wkurzą na mnie, jak to przeczytają, ale myślę, że one także to czują. Tę energię, z którą wracamy po takim wyjeździe i dostrzegają, że taki czas tylko we dwoje, lub we dwoje plus ludzie, którymi zechcemy się tym czasem podzielić, mimo iż nie są naszymi dziećmi, bardzo nam służy;)
Na pergoli stojącej w jednej z części naszej działki, przysiadła para gołębi. Jak tylko usiadły, zaczęły trącać się łebkami, "tryciać" dzióbkami i tulić boczkami w najlepsze. Przyglądałam się im przez chwilę. Jedno z nich, nie wiem, czy ona, czy on, odskoczyło nieco w bok, jakby miało już dosyć tych pieszczot. Lecz drugie nie dawało za wygraną, podskoczyło, by ponownie znaleźć się tuż obok i trąciło to pierwsze łebkiem. Gest został odwzajemniony i ponownie nastąpiło ocieranie się złożonymi skrzydłami i podskubywanie dziobami. Do chwili, gdy to pierwsze odskoczyło ponownie i tak dalej... aż do odlotu;)