Pytana: "Jak na to wszystko znajduję czas?", odpowiadam: "nie wiem". Myślę, że to czas znajduje mnie. Gdzieś pomiędzy codziennym zabieganiem. Zaraz po lub zaraz przed kolejnym "muszę" i "powinnam". Na przecięciu moich oczekiwań odnośnie tego, kim chciałabym być i realnych możliwości. Znajduje mnie i szczęśliwie prowadzi tam, gdzie jestem zdecydowanie bardziej, gdzie jestem bliżej siebie. A kiedy stamtąd powracam okazuje się, że codzienne zabieganie jest jakby lżejsze, i że wypełnianie roli matki nie trąci już tak bardzo zmęczeniem.

Jak tylko uporządkuję myśli, sporządzę relację ze spotkania, jakie odbyło się wczoraj w Domu Kultury Czechów w Lublinie. Było to pierwsze "Spotkanie Niebanalne" adresowane do mam i "nie-mam", czyli wszystkich kobiet chcących wymieniać się doświadczeniem, wiedzą, umiejętnościami, spostrzeżeniami z innymi kobietami chcącymi wymieniać się doświadczeniem, wiedzą... Spytacie: "po co?". Odpowiem: "dla siebie". Dla nie-mamy, nie-żony, nie-kobiety z oczekiwań innych, zapisanej w utartych schematach, nie mającej czasu, zabieganej, zmęczonej, bądź znudzonej, zniechęconej żmudnym "od-do".

Nie wszystkie takie jesteśmy. Genaralnie jesteśmy różne. Mniej lub bardziej spełnione. Szczęśliwe bądź nie do końca... Ale coś, co nas łączy to przekonanie, że możemy czerpać z siebie i rozwijać w sobie to, co najlepsze, a czasem w pełni nieuświadomione bądź nie dochodzące do głosu pośród banałów powszedniego życia.