To temat pierwszego "Spotkania niebanalnego", jakie odbyło się w poniedziałek, 18 marca br. w DDK SM Czechów. Okazało się, że nawet znając się od dawna (jak niektóre z nas, obecnych na spotkaniu) wiemy niewiele, albo prawie nic o własnych pasjach. O tym, co odmienne, co wyróżnia nas, co dodaje nam skrzydeł i stanowi o sposobie, w jaki przecieramy własny szlak do szczęścia. 

Ciekawi Was zapewne, jakie mamy obecne na spotkaniu, mają pasje:) Jest wśród nich zarówno pieczenie ciast - w tym przepięknych tortów - pisanie wierszy i ogólnie pojęta aktywność społeczna, jak i własny wymarzony Garbus. Chcecie wiedzieć więcej? Zapraszamy na kolejne spotkanie. Już 8 kwietnia br. o godz.18:00.

Jednak nie byłabym sobą, gdybym na tym skończyła. Na moją prośbę "ubrania w słowa" własnych skojarzeń kobiety niebanalne odpowiedziały w następujący sposób:

Kobieta z pasją to kobieta... która nie boi się szukać i ma odwagę próbować czegoś, co może odmienić jej postrzeganie świata i samej siebie.

Pasja jest nam potrzebna, abyśmy... miały własną odskocznię, chęci i zapał do codziennych zmagań.

Pasja to... ładowanie akumulatorów, coś co łączy (pokolenia, ludzi o tej samej pasji, rodzinę - jeśli pasja realizowana jest wspólnie), sposób na odreagowanie, coś mojego.

Miewamy pasję... szewską i bagniste nastroje;)

Okazuje się, że patrzymy na pasję poprzez pryzmat własnych oczekiwań. Jeśli są one autonomiczne, będziemy postrzegali ją jako coś tylko dla nas, miejsce wytchnienia, obszar zaspokajania pragnień i chęci, gdzie nawet najbliżsi nie mają wstępu. Jeśli natomiast chcielibyśmy scalać tych, którzy są dla nas najważniejsi, to spróbujemy zarazić ich własną pasją, zachęcić do wspólnego jej realizowania. Byśmy mogli wspólnie czerpać radość z tego, co odmienne, a co uruchamia w nas pozytywną energię spotęgowaną efektem synergii.

Jednocześnie, niezależnie od tej dwojakiej interpretacji byłyśmy zgodne, że trzeba mieć "to coś", aby być szczęśliwym. Życie jest podzielone na strefy: życie rodzinne, życie zawodowe itp. Jeśli choćby w jednej z tych stref czujemy się spełnione, przenosimy uczucie satysfakcji na kolejne. Ale to nie wystarcza, by osiągnąć pełnię samorealizacji. Przykładowo, nie możemy ograniczać się do życia rodzinnego, czy pracy, bo obie te strefy mogą z czasem, bądź okresowo "wygasać". Musimy mieć coś "na stałe", co zawsze pozwoli nam się oderwać, poruszyć te struny duszy, które, choć mają boskie brzmienie, często przez nas same trwają w uśpieniu.

Nie bójmy się próbować. Szukać i odkrywać siebie na nowo. Znajdźmy własny obszar, "to coś" co obroni nas przed zwątpieniem, depresją... Co pomimo wysiłku, jaki podejmujemy stale, by sprostać codzienności, będzie nas "nakręcało" pozytywnie, dawało energetycznego kopniaka i pozwalało inaczej spojrzeć na własne życie, oraz na tych, którzy nam w nim towarzyszą.

Kończąc, chciałabym przedstawić jeszcze jedno ciekawe spostrzeżenie. Uczestniczka spotkania wysnuła taki oto wniosek: "Skoro pasja jest kobietą, to potrafi omotać, okręcić sobie Ciebie wokół palca. Jest subtelna i delikatna, ale może być także wyrachowana na drodze do osiągnięcia celu, jakim jest zawładnięcie Tobą." Kontynuując tą myśl doszłyśmy do wniosku, że właśnie dlatego pasja, w rozumieniu niektórych, przyczynia się do rozpadu związku. Ponieważ w swej zaborczości może odebrać bliską nam osobę. Co Wy na to? Zgadzacie się z tą teorią?

A wszystko, co napisałam powyżej przekonuje Was? Zachęcamy do wchodzenia w proponowane tematy i podejmowania własnych prób ich interpretacji. A wszelkie uwagi i sugestie przyjmiemy z otwartymi rękami i jeszcze szerzej otwartą głową;) A w zasadzie głowami:)

Prosimy pisać na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. z dopiskiem: "Spotkania niebanalne" (najlepiej w temacie wiadomości). I zapraszamy gorąco na kolejne spotkania, gdzie będziemy podejmowały wspólnie dalsze próby mierzenia się z niebanalnymi tematami, oczywiście w ciągłej relacji do chęci i oczekiwań uczestniczek spotkań.