Przeważnie zasypiam spokojnie... ostatnio. Przeważnie uwielbiam śnić... zazwyczaj. Przeważnie spanie w godzinach porannych jest tym, co bierze górę nad chęcią ponownego włączenia się w nurt życia... 

Wraz z rozpoczęciem roku szkolnego moje "chcenia" musiały zamilknąć. A może wciąż paplają mi do ucha, tylko ja staram się zagłuszać je i umniejszać znaczenie ich słów? Jak często musimy robić coś wbrew sobie? Choćbyśmy nie wiem jak chcieli tego uniknąć, będąc członkiem jakiegokolwiek stada, podlegamy pewnym regułom. Jedną z nich jest konieczność wypełniania obowiązków przypisanych do pełnionych przez nas ról.

No właśnie, skoro istnieje coś takiego, jak "rola matki", czy "rola ojca", to znaczy, że jest w tym także jakiś wybór. W końcu aktor sam decyduje, jaką rolę zechce zagrać, a jaką odrzuci, nieprawdaż? Nawet jeśli jest podrzędnym, tzw. "aktorzyną", to może odrzucić otrzymaną propozycję i zająć się czymś zupełnie innym, co będzie w większym stopniu wyrazem jego "chcenia", tak? Czy ja byłam gotowa na rolę matki? Czy Tomek był gotowy na swoją?

Coś tam zapisuje nam się w DNA, coś tam rodzi się w głowie poprzez obserwację i doświadczanie. Jednak rola pozostaje rolą i można sobie zupełnie z nią nie radzić. Czasem tak właśnie bywa, nie radzimy sobie. Ja czuję to chociażby w kontekście porannych wstawań i ograniczonych chęci, które wtedy mi towarzyszą. Szybciej tracę cierpliwość, albo jestem robotem wykonującym w milczeniu czynności konieczne do wykonania. Tak ciężko przychodzi mi wtedy uśmiech...

Myślałam o tym często w ostatnich dniach sierpnia tego roku. Poniekąd, rzuciłam samej sobie wyzwanie...
- A może w tej sferze życia także dałoby się coś zmienić?
- Ale jak?! Przecież nikt nie przesunie wszystkich lekcji na godzinę dziesiątą... ani Tomek w życiu się na to nie zgodzi, on lubi wstawać rano. Jestem na przegranej pozycji i tyle!
- Dziewczyny też nie lubią wstawać rano.
- No właśnie! Okropnie im współczuję, szkoda mi ich, że nie mogą żyć w godzinach, które są bardziej ich. Cholerny świat z tym jego, świetnie wypromowanym, dobowym zegarem!
- A może spójrz na to z innej strony?
- Niby z jakiej?
- Pomyśl, jakie będą korzyści przestawienia się w tych kilku miesiącach, przynajmniej w ciągu tych pięciu dni na siedem, w każdym z nadchodzących tygodni.
- Dołujesz mnie.
- Przestań. Pięć do siedmiu to nie jest wcale najgorsza z perspektyw.
- Uhm.
- To jak? Dostrzegasz jakieś korzyści?
- Nic poza słońcem nie przychodzi mi do głowy.
- ?
- No, że będą mogły cieszyć się słońcem dłużej. Zwłaszcza w jesienno-zimowe dni. A póki będzie jeszcze ciepło, albo, kiedy na powrót stanie się ciepło, będą mogły spędzać więcej czasu na zewnątrz, w towarzystwie słonecznego światła i zieleni...
- To już coś. Może jeszcze jakaś korzyść?
- Nie widzę.
- No dobra. A, co się stanie, jeśli przyjmiesz, że jest jak jest i nawet takim rytmem dnia, nie pasującym do ciebie, czy do nich, wypada i można się cieszyć, czując wolność i radość ze wszystkiego, co was spotyka?
- Teraz dopiero wytoczyłaś ciężkie działa...
- Ta świadomość wciąż jest w tobie. Świadomość ulotności życia, niepowtarzalności chwil, dystansu, który pojawia się, jak tylko przyjmiemy inną perspektywę. Czyż TWOJE wybory odnośnie własnego rytmu dobowego nie są także jednym ze schematów? Tym, który nie tyle otoczenie, co ty sama narzuciłaś sobie? A gdyby tak podejść do życia z dziecięcą ciekawością, pozwalającą na zachwyt wszystkim, dosłownie WSZYSTKIM. Także tym, że wstajesz o świcie i możesz świadomie, głęboko wziąć oddech. Przeciągnąć się, zanim wstaniesz, a potem premyć twarz zimną wodą. Tym, że możesz pomóc dzieciakom w szykowaniu się do szkoły, a potem ziewać z niewyspania, uśmiechając się do myśli o weekendzie... I tak dalej, i tak dalej:)

Ta rozmowa, choć odbyła się tylko w mojej głowie, dokonała małej, wielkiej rewolucji. Jesteśmy na początku trzeciego tygodnia roku szkolnego, a ja nie psioczę, nie marudzę, nie jęczę jak kiedyś. A nawet jeśli zdarzy mi się zamarudzić, albo poczuję wewnętrznego nerwa, już po chwili na powrót łapię się na tym, że jaram się życiem po prostu i chcę, aby każda z chwil, nie tylko te wakacyjne, świąteczne, wolne od pracy, czy szkoły, dosłownie KAŻDA mogła być tą, która obudzi we mnie zachwyt. Wszystko zależy od mnie. Od tego, czy na ten zachwyt sobie pozwolę.

Muzyczka do Kawki:
https://www.youtube.com/watch?v=vqPmBTRT4w0&ab_channel=CHRISPEOFFICIAL

18 września 2023r.