Wrona kracze nad horyzontem, gdzie ściele się gęsta mgła. Ten dzień przywitał nas nią, jak rozlanym mlekiem. Magia chwili pomogła mi się uśmiechnąć, pomimo zmęczenia, jakie wciąż odczuwałam po minionych przeżyciach. Zatrzymałam się na chwilę zerkając na własne odbicie w lustrze. Kim jesteś?

Dzień mijał zwyczajnie. Chciałam posiedzieć, popatrzeć przed siebie, nie myśląc o niczym, zabrakło wyciszenia. Czas umykał niepostrzeżenie między jednym: "muszę zrobić", a kolejnym, a ja powoli zaczynałam odczuwać irytację tym faktem. Znowu coś mi skradziono, czegoś pozbawiono. Co poszło nie tak?

Szybko otrzepałam się z okruchów złości, wyjrzałam przez okno. Zieleń, choć muskana już chłodem jesieni, nadal lśniła w słońcu. Nie mam powodów, by trwać w tym napięciu. Po co mi ono? Odpuściłam i uśmiechnęłam się pomimo. Nadrobię, albo zrobię inaczej, kiedy indziej. Jutro? Może.

W pracy spotkanie z seniorkami chcącycmi bawić się w teatr, jak zwykle skutecznie naładowało moje akumulatory. Co ja mówię? Jakimi seniorkami? Z kobietami, jak złoto, pełnymi życia i pączkujących stale uśmiechów, życzliwości nie do przecenienia. Lubię to bardzo.

Kiedy zostałam już sama z własnymi myślami, praca nie szła mi zbyt dobrze. Rozlałam się w słońcu ogrzewającym wnętrze sali i zapomniałam o wszystkim, co było konieczne do zrobienia. Poprzestałam na herbacie i przeglądaniu notatek, by potem opublikować coś, coś poprawić, coś dopisać i przyjrzeć się planom na najbliższy miesiąc. Przyszły kolejne uczestniczki, kolejnych moich zajęć. Miałyśmy zrobić szybką próbę i poumawiać się na terminy nadchodzących występów. Niby się udało.

Kiedy już się pożegnałyśmy na przystanku, gdzie zostałam podrzucona, znów miałam bagnisty nastrój. Może pod wpływem rozmów tego wieczora, a może rychły koniec kolejnego, przeciętnego dnia tak mnie nastrajał?

Refleksja, z jaką wracałam do domu, ciążyła mi niemiłosiernie. Chciałam powiedzieć, co trzeba, chciałam zareagować jak trzeba, chciałam stać się wsparciem, jednak nie miałam pojęcia jak. Po głowie kołatała mi się myśl: "dlaczego tak wiele kobiet w moim wieku, bądź zbliżonym do mojego, gubi gdzieś po drodze pragnienie bycia szczęśliwą, wiarę w to, że szczęście może stać się jej udziałem, że na nie zasługuje... jak każdy?". Czy nasze życie to ostatecznie jedynie ciężka praca, od samego początku, do samego końca, jak powiedział dziś, w ulicznym wywiadzie, dziewięćdziesięcioletni pan sprzedający fasolkę na osiedlowym targowisku? Nie wierzę. Chyba, że jest to ciągła, ciężka praca nad sobą. Ta zawsze ma sens i przynosi korzyści nie tylko nam, ale wszystkim będącym w naszym otoczeniu, grzejącym się w cieple naszego wewnętrznego spokoju, jeśli uda nam się go uzyskać. 

Siedziałam z telefonem w dłoni i próbowałam wymyślić coś sensownego. Coś, co mogłabym napisać w sms-ie niosąc tym samym ulgę, sprowadzając spokojny sen. Niestety... tym razem, nic z tego. Położyłam się z głową cieżką od myśli.

Następny dzień przywitał mnie słońcem. Jak dobrze, że ta jesień jest tak łaskawa, że nie odbiera mi jeszcze zieleni, pozwala nacieszyć się zaklętym w niej ciepłem i życiem, którego korzenie tkwią w każdym z nas... Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki wdech, a po chwili powoli wypuściłam powietrze. Zerknęłam na szafkę stojącą przy łóżku. Stała tam książka, którą "dla żartu" kupiliśmy Tomkowi na dzień taty. Dla żartu, ponieważ wiedzieliśmy, że prawdopodobnie jej nie przeczyta, a zrobię to ja i będę karmiła innych znalezionymi tam "złotymi myślami" i wskazówkami. "Jak nie krzyczeć na swoje dziecko".

Mało zabawne jest to, że autorka tej pozycji założyła z góry, że to matki krzyczą na własne dzieci... choć może chciała po prostu napisać dobry poradnik dla matek, stąd to pominięcie męskiego pierwiastka? Nawet jeśli, to uwzględniłabym gdzieś na marginesie każdego z rozdziałów, także "onego", o ile jest ojcem, potraktowałabym ten temat uniwersalnie, zwracając się do rodzica, bez przywiązania do żadnej z płci. No dobra, ale ja to ja, a ona to ona.

Sięgnęłam po tę książkę i otworzyłam ją na losowo wybranej stronie. Przeczytałam... i znalazłam podpowiedź, kilka zdań, które otworzyły jakąś przestrzeń we mnie, nawet jeśli początkowo odniosłam się do nich z dystansem. Znalazłam podpowiedź i odpowiedź dla tej, która oczekiwała jej ode mnie. Wysłałam mms ze zdjęciem. Jak tylko wymyślę, co mogłabym nadpisać własnymi słowami, uzupełnie tę podpowiedź. Czyżby to znowu ona?

Muzyczka do Kawki:
https://www.youtube.com/watch?v=KX1oJw2i9_8&ab_channel=prajca

26 września 2023r.