Kolejne spotkanie za nami. A wraz z nim poruszony i zapewne nie kwalifikujący się do zamknięcia temat kobiecej asertywności. Potrakujemy go jako punkt wyjścia do kolejnych spotkań, m.in. tego w najbliższy poniedziałek, kiedy spróbujemy wspólnie ułożyć bajkę. O kobiecej niebanalności, gdzie morał ma komunikować, że asertywność stanowi niezwykle istotny element postawy, jaką powinnyśmy przyjmować wobec życia.

Na moje pytanie: "Kobieta asertywna, czyli jaka?" kobiety obecne na spotkaniu odpowiedziały:

  • mądra, odważna, niebanalna
  • umiejąca wyrażać swoje zdanie
  • świadoma swojej wartości
  • która nie da sobie w kaszę napluć (to pierwsze stwierdzenie, które przyszło mi do głowy:P)
  • z charakterem
  • przebojowa
  • szukajaca różnych rozwiązań, twórcza

I kilka mniej pozytywnych skojarzeń:

  • przekorna, niełatwa, nieustępliwa
  • z fochem

Podsumowując, kobieta asertywna to na pewno kobieta pewna siebie, która wie czego chce i potrafi otwarcie o tym mówić. Która potrafi wyrażać własne uczucia i emocje. Która jest przekonana o własnej wartości i nie musi szukać jej potwierdzenia w innych. Jednak z tych kilku mniej pozytywnych określeń, jakie się pojawiły można wywnioskować, że niektóre z nas tkwią w błędnym przekonaniu, że kobieta asertywna to kobieta w pewnym sensie "trudna". No bo "foch" nie nasuwa raczej dobrych skojarzeń. Przekorność to też trochę co innego niż własne zdanie...

Czym więc właściwie jest asertywność? To jedna z postaw, jakie mogą nas charakteryzować. Plasuje się gdzieś między uległością a agresywnością. Czyli jest to umiejętność wyrażania własnych przekonań, uczuć i emocji, własnego zdania, ale zawsze z poszanowaniem drugiej strony. To także stanowcze "nie" bez ulegania wpływowi innych, gdy jest on niechciany. Świadomi własnej wartości nie czujemy potrzeby by przypodobać się innym. Więc kobieta asertywna nie stara się być atrakcyjna dla wszystkich. Stara się być przede wszystkim atrakcyjna dla siebie.

No tak, ale zaraz zapytacie, jak to się ma do naszej codzienności? A może jeszcze zanim. Jak tej asertywności możemy się nauczyć? Właściwie najlepiej byłoby uczyć się jej od dziecka. Czyli już małe dziewczynki powinny być uczone tego, czym jest postawa asertywna i dlaczego warto ją przyjmować na codzień. Możemy także starać się odpowiadać asertywnie na najbardziej błahe codzienne problemy, np. zaborczość partnera, próby wymuszania ze strony dziecka, współpracownika starającego się wykorzystać naszą uległość poprzez przerzucanie na nas własnych zadań itp. Zaczynamy od małych kroczków, króre z czasem przestają być niezwykłym wyczynem, a wchodzą w kanon naszych typowych zachowań. I zauważamy z czasem, że zaczynamy wywierać coraz większy wpływ na jakość relacji, w jakie wchodzimy każdego dnia, że jesteśmy silniejsze i, że nie zależy nam już tak bardzo na opinii innych, ale przede wszystkim na tym, żebyśmy same ze sobą czuły się dobrze:)

W czasie naszej dyskusji padały stwierdzenia typu: "Kobiety często nie mają własnego zdania. Są zobojętniałe. Boją się, że kogoś urażą." Hmmm, kiedy słyszę coś takiego automatycznie włącza się u mnie postawa buntu. I pewnie dlatego staram się przekazać innym kobietom i dowieść, poprzez własne doświadczenia, że każda z nas ma olbrzymi potencjał i możliwości. Ponieważ oprócz siły, jaką możemy w sobie wypracować poprzez asertywne postawy, jesteśmy uzbrojone w empatię, a niejednokrotnie także nietuzinkową wrażliwość, dzięki czemu możemy zyskać zdolność odnajdywania się w przeróżnych sytuacjach. Także tych trudnych, nietypowych i zaskakujących.

Pamiętając o powyższym, nigdy nie zapomnimy o sobie, choćby wszyscy wokół nas starali się "podkopać" nasze poczucie własnej wartości. Kobieta asertywna wie, czego chce i nie boi się dążyć do założonych celów... ponieważ nie traci wiary w siebie. Trudne? I to jak. Nawet będąc z asertywnością za pan brat wciąż będziemy zmagały się z obawami i lękiem przed porażką. Ale i tak warto. Warto walczyć o siebie i o swoje pragnienia.

Jak już wspomniałam na wstępie, temat asertywności nadal bedzie nam towarzyszył. Może uda się go przenieść na scenę, kiedy to spróbujemy w niezwykły sposób podsumować nasze spotkania? Kto wie:)