Intensywana była ta sobota... i nie mam tu na myśli grabienia liści, czy przycinania krzewów. Tym razem zero takich aktywności. Właściwie cały dzień poświęciłam swojej muzycznej pasji. Rano byliśmy na próbie dźwięku, potem na szybkich zakupach, a przed szesnastą czekaliśmy już, tuż za sceną, na swoje kilka minut tamże. I o tym właśnie chciałabym napisać...
Ponad dwadzieścia lat temu, Kasia stanęła przy tablicy na lekcji matematyki. Uczęszczała do liceum ogólnokształcącego, do klasy matematyczno-fizycznej, nie przepadała za odpowiedzią przy tablicy, na forum klasy, za tą "z ławki", także. Trochę się tego bała, ale jeszcze bardziej bała się oceny rówieśników, złośliwych tekścików wypowiadanych pod nosem, uśmieszków i tekstów rzucanych całkiem wprost.
Jednak miała już za sobą osiem klas szkoły podstawowej, a wcześniej jeden rok w zerówce. Miała za sobą także jakieś dwa lata w szkole średniej i nie spodziewała się zupełnie tego, co nastąpi za chwilę... Padło pytanie, na które doskonale znała odpowiedź. Znała ją sekundę przedtem, jak zostało wypowiedziane na głos przez nauczycielkę matematyki. W tej okropnej chwili, która miała zmienić tak wiele, w głowie miała totalną, bezbrzeżną pustkę. Żadnych, ale to żadnych słów do wypowiedzenia, brak reakcji na podpowiedzi i czas, jaki dostała do namysłu.
- Kasiu, nie wiesz? Nie wierzę. Musisz to wiedzieć!
Ręka zaczęła drżeć, a nogi Kasi zrobiły się, jak z waty, serce w jej piersi waliło, jak oszałałe, usłyszała nieprzyjemny szum w uszach, miała wrażenie, że za chwilę zapadnie się pod ziemię, zniknie, albo padnie trupem tuż pod tablicą. W sali zapanowała cisza tak przerażająca, że słyszała samochody przejeżdżające ulicą, wcale nie tak blisko, wcale nie tuż za oknami.
- Kasiu, co się dzieje?
- Nie wiem - tylko tyle zdołała wydusić przez ściśnięte gardło.
- Odłóż kredę i wyjdź na chwilę na korytarz, ochłoń. Poradzisz sobie sama?
- Tak.
Wyszła i wzięła głęboki łyk powietrza, zakręciło jej się w głowie. Szybkim krokiem ruszyła w stronę schodów, stanęła na ich szczycie, opierając się o barierkę, próbowała wyrównać oddech i zebrać myśli zalewające ją teraz falami. Pierwsza z nich była odpowiedzią na pytanie postawione przez sorkę. Doskonale wiedziała już, co powinna była powiedzieć, co napisać na tablicy chwilę temu. Tuż po tym olśnieniu wpadła w gigantyczny, przerażająco głęboki dół. Tam nie wiedziała nic, niewiele słyszała, prócz krzywdzących słów:
- Coś ty narobiła? Ośmieszyłaś się? Jak mogłaś tego nie wiedzieć? Jak mogłaś to zrobić? Teraz nie dadzą ci spokoju. Będą gadali, gadali, gadali. Już nigdy o tym nie zapomną!
Już nigdy o tym nie zapomną... tym karmiłam się przez pozostałe miesiące nauki w liceum. To nie pozwoliło mi zapanować nad lękiem powracającym z niespotykaną dotąd siłą, za każdym razem, kiedy padało moje nazwisko, wyczytywane z listy w dzienniku. Nie pokonałam go. Zamiast tego spakowałam do plecaka i poniosłam ze sobą dalej, prosto na uczelnię...
c.d.n.
Muzyczka do Kawki:
https://www.youtube.com/watch?v=3BnfiJnHXvk
4 listopada 2023r.