Na ścianie naszej sypialni przysiadł motyl. Wysoko tuż pod sufitem. Zauważyłam go któregoś dnia, tuż po wstaniu i zapytałam syna, czy widział go wcześniej. Okazało się, że tak, że rozmawiał o nim z Tomkiem i ten drugi orzekł, że ten motyl na dziewięćdziesiąt dziewięć procent jest martwy. 

Pomyślałam, że to smutne. Wleciał do naszego domu przed nadejściem zimy, przysiadł sobie na ścianie, zapewne zmęczony lataniem bez celu i bez wyjścia przez czas jakiś, a potem odszedł na wieki wieków gdzieś, gdzie odchodzą wszystkie motyle.

Co z nim teraz zrobić? Nie miałam pojęcia. Wolałam go nie dotykać z obawy przed tym, że spadnie na podłogę i będę musiała podjąć jakieś działanie. Wciągnąć go do odkurzacza, zdecydowanie nie wypada. Zamieść, podobnie. Wyrzucić na zewnątrz? Co wtedy się z nim stanie? Na wiosnę "przeistoczy" się w nawóz dla wszystkiego, co zechce powrócić do życia? Do garażu na pewno go nie wyniosę, bo tam poluje kot, a do nabijania motyla na szpilkę to ja się już totalnie nie nadaję.

Motyle kojarzą mi się z lekkością. Ponadto są wielobarwne i bardzo delikatne. Lubię je obserwować, przywołują uśmiech na mojej twarzy, rozczulają mnie i zachwycają. Robi mi się przykro, kiedy pomyślę, że tak krótko żyją w swojej spektakularnej, ulotnej i niezwykle pięknej postaci. Chociaż... nie wszystkie, z czego nie do końca sobie sprawę zdawałam.

Kilka dni temu, syn wparował do naszej sypialni z jakąś sprawą niecierpiącą zwłoki. Siedziałam właśnie przy swoim biureczku, z nadzieją, że udało mi się skutecznie "ukryć", pisząc którąś z Kawek. Przerwałam kojącą czynność, poświęcając całą uwagę opowieściom ze szkoły i inny młodzieńczym dylematom. Nagle coś przeleciało pod żyrandolem, przysłaniając na chwilę jedną z niewielkich żarówek i kładąc cień na ścianie za moimi plecami. 
- Co to było?!
- Nie wiem - zaczęliśmy oboje rozglądać się po pokoju.
Jak na komendę spojrzeliśmy w stronę miejsca na ścianie, tuż pod sufitem, gdzie od kilku tygodni znajdował się, był, siedział, czy też tkwił martwy, zaczepiony swoimi haczykowatymi odnóżami o tapetę, motyl. 
- Gdzie on się podział?!
Szybkie spojrzenie na ścianę za moimi plecami, przyniosło odpowiedź na moje, zmieszane nieco zapytanie.
- Jest! - syn aż podskoczył na łóżku.
- Ja cieee - nic mądrzejszego nie przyszło mi do głowy.
Nie dowierzając, z rozdziawionymi buziami obserwowaliśmy motyla poruszającego skrzydłami, jakby nigdy nic, a potem wybuchnęliśmy śmiechem maskując zaskoczenie.

Jak to możliwe? Nie miałam pojęcia, lecz już po chwili, kiedy zawołaliśmy Tomka, wyjaśnił nam, że niektóre motyle zimują i ten najwidoczniej miał zamiar zrobić to u nas, lecz niestety obudził się za wcześnie.

Na dworze mróz, nie wypuszczę go tam. W garażu kot, nie ma szans. Nie miałam pojęcia, co z nim zrobić. 

W niewielkiej ilości wody rozpuściliśmy odrobinę cukru, zostawiliśmy to na spodku, na jednym z parapetów, gdzie akurat się zatrzymał. Próbowaliśmy wskazać mu drogę, bezskutecznie. To chyba nie do zrobienia, raczej...

Kilka dni z rzędu, tuż po wejściu do pokoju, sprawdzałam, gdzie aktualnie znajduje się nasz nietypowy lokator. Był w różnych miejscach, musiałam nieraz nieźle się naszukać i za każdym razem odczuwałam ulgę, kiedy na niego natrafiłam.
- Żyj sobie, lataj, ale może lepiej by było jakbyś ponownie zasnął? Jakbyś poczekał na prawdziwą wiosnę, a nie korzystał ze złudzenia, które zafundowało ci słońce wygladające zza chmur, zaglądające do wnętrza pokoju... a także ciut za wysoka temperatura, którą już zmniejszyłam o tyle, o ile się dało.

Niestety, motyl spać nie chciał. Chciał za to wydostać się na zewnątrz... Zaczęłam rozważać jakiś pojemnik, w którym mogłabym go zamknąć, zwiększając tym samym jego szanse na przeżycie do wiosny, albo przyjamniej na tyle, na ile mu do przeżycia po "zimowym" śnie zostało.

Zanim zdążyłam znaleźć właściwy sposób, motyl zniknął. Szukałam go we wszystkich miejscach jego wcześniejszego, chwilowego pobytu i tam, gdzie ewentualnie mógł się jeszcze "schować". Wszystko na nic. Po kilku dniach się poddałam.

Motyla nie ma już na mojej ścianie, a mi wciąż głupio, że posądzałam go o nieżycie podczas, gdy on spał słodko, śniąc o kwiatach, słońcu i porannej rosie. Wszystko wskazuje na to, że teraz już na serio odszedł:(

Muzyczka do Kawki:
https://www.youtube.com/watch?v=KoILNyPLFnM&ab_channel=EwaFarnaVEVO

3 grudnia 2023r.