Uśmiechnęłam się do własnego odbicia w lustrze. Przypomniałam sobie obietnicę złożoną dziewczynom, z którymi mam przyjemność przecierać szlak na drogach prowadzących do nas samych. Nie było łatwo... uśmiech jakby wymykał się, unikając mojego spojrzenia, a jednocześnie podkręcał moją ciekawość. Co też zobaczę, kiedy wreszcie pojawi się na dobre, czy rozjaśni moje spojrzenie?

Stało się. Jestem, mam kolejny dzień, kolejne godziny, minuty i sekundy, kolejne święta, które mogę przeżywać ze swoimi bliskimi. Czyż to nie jest piękne? Czy to nie jest kolejna szansa na lepszą mnie? Bliższą sobie, ale przede wszystkim lubiącą siebie bardziej.

Wraz z uśmiechem przyszła refleksja, że w zasadzie to mam ochotę zaśmiać się z samej siebie. Bo trochę jestem zabawna w tym całym bieganiu po domu i pokrzykiwaniu, "czepianiu się" o rzeczy, które leżą nie tam, gdzie powinny, poganianiu, ponaglaniu i niecierliwieniu się, delikatnie rzecz ujmując.

- Czemu to ma właściwie służyć? - rozmyślałam zamiatając w garażu - Czy goście w domu to jakaś inspekcja? A może robię to dla siebie? Trochę tak. Lubię wejść czystą nogą do domu, po przekroczeniu progu garażu, gdzie, z racji kociego zakątka, dosyć często bywam.
- Czy ja aby nie przesadzam? - pytałam, tuż po tym, jak wrzasnęłam - Jak wygląda ta łazienka?! Pozabierajcie stąd te ubrania i to już!
- Czy odkurzanie przed przyjściem gości jest konieczne? Przecież bardziej sensowne będzie sprzątanie po ich wyjściu, nieprawdaż? - zanim postawiłam znak zapytania wiedziałam już doskonale, że nie, bardziej sensowne nie będzie!
Pamiętam jednak doskonale, co jedna z moich przyjaciółek zapytała kiedyś z uśmiechem:
- Po co ty tak sprzątasz przed naszym przyjściem? Jeszcze się nie nauczyłaś, że sprząta się po gościach, a nie przed?
No ok, ale co ja poradzę na to, że tak nie potrafię? Mam potrzebę ogarnięcia przestrzeni, zanim kogoś do niej wpuszczę.

Czy podobnie to wygląda, jeśli chodzi o moje relacje z ludźmi? Czy mam potrzebę porządkowania własnego wnętrza, zanim wpuszczę kogokolwiek na dłużej? Może... nigdy się nad tym szczególnie nie zastanawiałam. Na pewno są momenty w moim życiu bardziej, lub mniej sprzyjające nawiązywaniu relacji. 

A co by było, gdybym tym razem odpuściła? Zostawiła sprawy własnemu biegowi, a rzeczy tam, gdzie je zastałam? Kusząca myśl, równie kusząca perspektywa. Nie spinać się zupełnie. Przyjdą goście? Sama radość. Niech wchodzą, goszczą się, nakrywają stół, zamiatają, jak coś się rozsypie, przejadą mopem podłogę, jak coś się rozleje. Razem będzie nam zdecydowanie łatwiej to ogarnąć...

- Zapomnij Katerina, jedź na tej szmacie, byle szybko i z głową, bo goście przyjdą, a ty nie będziesz w stanie skupić się na niczym innym, jak śmiecie na podłodze, zabawki na stole i plamy po przyrządzanych wcześniej potrawach. I po co ci to? No po co? ;)

Muzyczka do Kawki:
https://www.youtube.com/watch?v=3KK6sMo8NBY&ab_channel=ElvisPresleyVEVO

26 grudnia 2023r.