Byłoby ciut łatwiej, jakbym zadeklarowała na wstępie, że będę pisała jedną Kawkę na dwa dni. Byłoby jeszcze łatwiej, jakbym wybrała soboty, środy i piątki, albo poniedziałki (ku pokrzepieniu), wtorki (idąc za ciosem), czwartki (bo zasadniczo je lubię i miewam wtedy wolne popołudnia) i niedziele (bo za nimi zbytnio nie przepadam, a za pisaniem owszem).

Ja znowu o tym? I tak, i nie. Rzecz w tym, że zawsze znajdzie się jakaś wymówka. Zawsze znajdzie się coś, co mogliśmy zrobić, lecz tego zaniechaliśmy. Zawsze można powiedzieć, że inny wybór byłby lepszy, od tego, którego dokonaliśmy. Tylko komu to służy?

Dużo ostatnio myślę o tym, co mi służy. Pewnie dlatego, że ostatnie lata, a w zasadzie przed przedostatnie, trochę mnie poturbowały. Przede wszystkim emocjonalnie. Poddałam się ogólniepanującemu nastrojowi umierania, żegnania się, odchodzenia od siebie i od zmysłów nawet. Pozwoliłam, aby poraniły mnie słowa, których będąc obecną sobą, nie dopuściłabym na tyle blisko, by mogły mnie choćby musnąć.

Wiem, że pisałam o tym wprost i na około już wielokrotnie, ale pisałam także o tym, że moje Kawkowanie temu ma między innymi służyć, więc czuję się fair wobec siebie i wobec Ciebie, czytelniku.

Kiedy piszę te słowa, tuż za ścianą, moi najbliżsi słuchają przeboju zespołu Wolna Grupa Bukowina "Bez słów", jak na ironię;P Ale Kawka bez słów, raczej nie przejdzie...

Raczej... a może... jednak... niech będzie... prawie... już... bez...

Muzyczka do Kawki:
https://www.youtube.com/watch?v=OJ5pyY0TBho&ab_channel=WolnaGrupaBukowina-Topic

22 lutego 2024r.