Piękno to pojęcie względne? A może względne jest, co jest piękne, a co nie? Z pewnością coś może być piękne dla kogoś, będąc jednocześnie mniej pięknym, czy w ogóle, dla kogoś innego. Faktem jest także to, jak bardzo poczucie bycia "niepięknym" wdrukowuje się w naszą świadomość, choćbyśmy byli piękni, jak nie wiem co. Bo, czyż istnieje uniwersalna definicja piękna? Czy też każdy definiuje je na swój sposób?
Bywa, że osoby, przez większość swojego otoczenia, określane mianem "pięknych" i niejednokrotnie pięknymi nazywane, wciąż nie czują, że są piękne w istocie. Czasem rozpaczliwie wręcz szukają sposobów, aby to piękno poczuć, dostrzec. Wykonują różne zabiegi, operują środkami wyrazu w postaci stroju, makijażu i fryzury. Próbują przekonać same siebie, że są tak piękne, jak sądzą inni, mimo iż świat dookoła jest tego wręcz pewien.
Co leży u podstaw takiego braku wiary? Myślę, że często jest to nasze najbliższe otoczenie, które wprost, bądź pośrednio porównuje nas do innych, nakłada na nas schematy własnych opinii odnośnie tego, jakim należy być, aby być pięknym... Znam co najmniej trzy osoby, które dla otaczającego świata są piękne, czy nawet piękne bardzo, a one same nie dostrzegają zupełnie w sobie, tego, co zachwyca innych, tylko dlatego, albo aż, że ich rodzice, czy dziadkowie, ciotki i wujkowie, nie zwykli mówić: "jesteś piękna, jesteś piękny".
Nie czułam się piękna jako młoda dziewczyna. No może przez chwilę, kiedy znacznie straciłam na wadze i moje najbliższe otoczenie zaczęło reagować na mój widok słowami:
- Ale z ciebie laska!
Ponadto koledzy także zaczęli mnie wówczas częściej postrzegać jako obiekt godny ich zainteresowania i dawali słowny, czy też niemy, acz wymowny, wyraz swemu uznaniu. To był czas, kiedy miałam pierwszego chłopaka, wprawdzie przez jeden wieczór, ale i tak zakochał się niemal natychmiast, a ja wcale... Potem był kolejny i następny, po nich Tomek, a gdzieś pomiędzy kilku takich, którzy lekko lub nieco bardziej zawrócili mi w głowie, prawiąc komplementy i wyszeptując czułe słówka.
Były też sytuacje typu:
- Daj znać, jak Tomek ci się snudzi.
Albo:
- Jak już rzucisz Tomka, to pamiętaj, ja jestem pierwszy w kolejce.
Czy wówczas czułam się piękna? I tak i nie. Podobało mi się, że kiedy wchodzę do sklepu, czy taniej odzieży, cokolwiek zdejmę z wieszaka i założę na siebie, leży jak ulał. Gładka, jędrna skóra dodawała mi pewności siebie, podobnie, jak szczupłe nogi, które przestałam ukrywać w długich spodniach, niezależnie od panującej aury. Ale... czy czułam się piękna? Czy byłam o własnym pięknie przekonana?
Tu natrafiamy na odwieczny dylemat. Dlaczego, mimo buntu, któremu nieraz dajemy wyraz, "kupujemy" wszystkie kanony i zaczynamy według nich oceniać innych i samych siebie? W końcu piękno, w swej istocie, niewiele ma wspólnego z wyglądem. Piękno może kryć się także w "brzydocie", jak moglibyśmy określić niejeden przedmiot i niejedno istnienie. Wiem, wiem... większość z nas nigdy w to nie uwierzy, ale wszyscy jesteśmy piękni, ponieważ u podstaw każdego istnienia leży pierwiastek piękna. KAŻDEGO.
Ostatnio zapomniałm pomalować się przed zajęciami z bajkotworzenia dla moich najmłodszych, "warsztatowych" dzieci. Kiedy siedziałam już tuż przed nimi, mówiąc, jaki będzie temat spotkania i czego od nich oczekuję w związku z nim, jedna z dziewczynek zapytała:
- Czy ja mogę zrobić pani zdjęcie? Tyle lat już tu przychodzę, a wciąż nie mam żadnego pani zdjęcia.
- Jasne.
Podczas, gdy ona szykowała telefon, ja przypomniałam sobie, że jestem totalnie bez makijażu.
- Nie, dzisiaj mi nie rób. Za tydzień, dobrze? Dzisiaj zapomniałam się umalować...
Natychmiast, druga z dziewczynek, rzuca:
- I co z tego? I tak pani pięknie wygląda!
Kiedy dzieciaki już się żegnają i zostaję sama, mimowolnie zatrzymuję się przed pierwszym, napotkanym lustrem i patrzę na własne odbicie. Oczy bez grama tuszu, czy kredki, nie pasują do moich ciemnych, farbowanych, włosów. Zupełnie jakby ich nie było! Podobna sytuacja jest z brwiami... Nie no, nie powiedziałabym, że jestem piękna! Przyglądam się jeszcze przez chwilę, przybliżam i oddalam od lustra nieco zmęczoną twarz, dotykam policzków, podnoszę głowę, patrzę na szyję i znajdujące się na niej zmarszczki. Kurcze, staram się, ale nie widzę tego, co moje dzieciaki! Dlaczego? I, co to znaczy? Czy jestem piękna, bo one tak sądzą, czy nie, bo ja w tej chwili zupełnie tego nie dostrzegam???
c.d.n.
Muzyczka do Kawki:
https://www.youtube.com/watch?v=3KFvoDDs0XM
27 kwietnia 2024r.