Wczoraj, mniej więcej koło piętnastej, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy we dwoje... dokładnie tak, jak napisałam w poprzedniej Kawce... na spotkanie chwilom, do których już zdążyłam zatęsknić. Dosłownie, jak tylko zatrzasnęłam za sobą drzwi, wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się. Już jedziemy, za dwie godziny będziemy na miejscu, a niedługo potem wejdziemy na scenę i zaśpiewamy, i zagramy dla tych, którzy przyjmną nas tam z otwartymi ramionami. Kocham takie miejsca, kocham taki czas, jest w tym jakaś magia.
Koncert był długi, choć ja nie czułam zmęczenia w ogóle, mogłabym jeszcze śpiewać i śpiewać... jednak nie tylko po to przyjechaliśmy. Chcieliśmy także spędzić czas ze znajomymi, których, przy okazji naszego grania, mogliśmy i z ogromną chęcią odwiedziliśmy. U jednych rozmowy nocne i spanie. U drugich biesiadowanie w ogrodzie i rozmowy i śmiechy i śpiewy i bujańce, przytulańce... ech, dla takich chwil warto to robić. Takie chwile są kwintesencją zaspokojenia pragnień, które prowadziły mnie, kiedy po raz pierwszy wchodziłam na scenę. Chciałam dzielić się, dawać i czerpać. Chciałam przekroczyć próg świata, w którym tracą na znaczeniu wszelkie przyziemne zabiegania.
Czuję ogromną wdzięczność za każdą osóbkę, którą przez ten czas spotkałam na swojej drodze i jestem pewna, że w niejednej Kawce już o tym wspominałam:) Jestem wdzięczna za ich uśmiechy, słowa wypowiadane pod wpływem emocji, a także zdjęcia i nagrania z występów, którymi dzielą się z nami, pozwalając nam spojrzeć na to "bycie na scenie" z pozycji słuchacza. Tak też stało się dzisiaj. Nasza przemyska Dobra Duszyczka była na sobotnim koncercie i postanowiła rano odsłuchać tego, co udało jej się zarejestrować. Czekając na nasz przyjazd, wysłała mi kilka nagrań, dodając adnotację, że słucha ich ze swoim bratem i nie mogą się nachwalić i nacieszyć nami.
Z lekką obawą, jak to zwykle bywa, nacisnęłam "play". Tomek wyszedł akurat zatankować auto, a ja zostałam w środku sama. Pierwsze dźwięki naszego nowego utworu podkręciły niepokój.
- Przecież ja jeszcze dobrze nie znam tego tekstu, mogłam sobie kartkę położyć wyżej, bliżej... nachylam się, zerkam pod stopy, nie wygląda to najlepiej.
Jednak już w połowie pierwszej minuty, przestałam zupełnie myśleć o tym, co nie do końca jeszcze dopracowane, dograne i dośpiewane, ujął mnie rytm i tekst, który poprowadziłam zgodnie z podpowiedzią płynącą z własnego wnętrza.
Tomek wrócił do auta i ruszyliśmy w drogę. Siedzieliśmy w milczeniu i skupieniu słuchając ostatnich taktów, wyłapując ostatnie słowa... Nagranie skończyło się wraz z ciszą, jaka zapadła na scenie i gromkimi brawami tuż po, okraszonymi wymownym "Yeah!" w wykonaniu obecnego na koncercie, nieznanego nam Francuza, któremu najwyraźniej wszystko, co tego wieczoru usłyszał bardzo się podobało, ponieważ jego "Yeah" można usłyszeć niemal po każdym zagranym przez nas utworze. Pękłam.
Tomek zaczął komentować nagranie. Powiedział, że całkiem niezłe, a ta nowa piosenka chwytliwa. Że wpadła mu w ucho, nuci ją sobie bezwiednie i naprawdę podoba mu się pomysł na melodię i tekst... ja nic nie mówiłam. W końcu zapytał, dlaczego milczę.
- Nie mogę teraz mówić, bo... będę ryczeć.
- Dlaczego?
- Wzruszyłam się. Nie wiem... tak po prostu. Może jeszcze nie do końca wierzyłam w tę piosenkę, a może pisząc ją włożyłam w to kawał serducha i poczułam to teraz? Nie wiem...
Tomek położył dłoń na wierzchu mojej dłoni i pozwolił mi poryczeć się do środka. Na zewnątrz wypuściłam zaledwie kilka łez, które szybko osuszyłam chusteczką. Za chwilę mieliśmy znaleźć się tam, gdzie nas oczekiwano. Nie chciałam wysiąść z samochotu rozklejona i zapłakana.
Udało się, opanowałam zalewające mnie fale wzruszenia. Jednak TO już się stało. Ta myśl już umościła sobie wygodne miejsce. Tuż obok innych, równie wzruszających, porywających, nakręcających mnie do działania. Tuż obok Królowej Wdzięczności, która, raz po raz, zwłaszcza w chwilach zwątpienia, przypomina mi, jak ważne jest to, co robimy realizując swoją muzyczną pasję. Ważne dla nas, ale także dla każdego, kto słuchając nas pomyśli:
- Tak, dokładnie tak. Tak czuję, tak myślę, o tym pragnę słuchać, to pragnę przeżywać, do tego powracać...
Muzyczka do Kawki:
https://www.youtube.com/watch?v=-iwv4oUhsPE
29 kwietnia 2024r.