
„Masz oczy, jak husky“. Tak powiedziała jedna z moich aktorek amatorek. Inna, że kiedy zobaczyła mnie po raz pierwszy, to była przerażona, co to za wredne babsko przyszło na spotkanie. A ja tylko byłam skupiona na tym, co wtedy mówiła... Ktoś kiedyś powiedział, że mijając mnie tuż przy hydrancie na terenie ośrodka, gdzie potem spędzaliśmy czas razem, został wręcz „porażony moim spojrzeniem”;) Miałam wtedy czternaście lat...
Kiedy mieszka się w mieście, nie da się uciec od życia. I nie chodzi mi nawet o nurty codzienne, pracowo-zadaniowe, wciągające nas w swoje wiry. Chodzi mi o prozaiczne poranki, które widziane oczami "nocnego marka" niejednokrotnie przybierają formę koszmaru.
Postanowiłam skracać nieco Kawki, żeby Ci, którzy sumiennie je czytają nie doznali przesytu, tudzież nadmiaru mojego widzenia świata. Będę się zatem w swoich rozważaniach poskramiać. Oczywiście, niczego nie mogę obiecać i poruszona szczególnie jakimś tematem mogę trzasnąć taką podwójną, czy potrójną, solidną Kawusię. Jednym słowem, zależnie od dnia, czy humoru, będę bliższa lub dalsza wytrwaniu we własnym postanowieniu. Dziś, na przykład, zupełnie nie wiem od czego zacząć.
Nie chciało mi się. Znowu i w pełni autentycznie, nie chciało. Snułam się przez chwilę po pokoju, wyciągnęłam walizkę, potem buty na zmianę, przejrzałam listę rzeczy niezbędnych do zagrania spektaklu. Przyszedł syn, chciał się przytulić, zasłoniłam się brakiem czasu, a potem wycofałam z tego rakiem i przytulaliśmy się przez chwilę. Ogrom rzeczy, które jeszcze miałam do ogarnięcia, skrócił jednak tę chwilę. Dałam się wciągnąć w wir.
Kawka 31
Rwałam chwasty. Przez jednego omal się nie przewróciłam (i bynajmniej nie był rzepką;)), drugi sprawił, że mój, niezupełnie jeszcze zdrowy, paluszek-bezopuszek zawył z bólu, a ja razem z nim, trzeci rzucił mnie na kolana, a kolejne… szkoda gadać. Koniec końców, powstała gigantyczna sterta wyszarpanych z ziemi roślin, które rozmiarami przewyższają większość z tego, co posadziliśmy i rosną totalnie „bez niczego”. Ni to wody nie potrzebuje, ni cienia, czysty „cud natury”.